WYWIAD Z PANEM ADAMEM ZIENKIEWICZEM

-Dzień dobry jesteśmy młodymi dziennikarkami z naszej szkoły. Czy zechce nam pan odpowiedzieć na kilka pytań?

 

-No dobra, no to co chcecie wiedzieć?

 

-Może na początek opowie nam Pan krótko o sobie –co Pan robił wcześniej przed aktualną pracą, dlaczego został Pan wicedyrektorem naszej szkoły?

 

-Dlaczego zostałem wicedyrektorem? Tego nie wiem! Zawsze uważałem, że absolutnie nie nadaję się do dyrektorowania. Nie aplikowałem o taką funkcję i się o nią nie starałem. W pewnym momencie otrzymałem taką propozycję i długo się nad tym zastanawiałem. Prawie 3 tygodnie. To chyba długo? Doszedłem do wniosku, że jest to pewien pomysł na rozwój kariery zawodowej i zgodziłem się. No i tak tutaj już jestem 3 lata miej więcej. Natomiast co robiłem wcześniej? Wcześniej studiowałem. Potem miałem taki bardzo krótki epizod z pracą biurową. Pracowałem przez chwilę jako inspektor w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych, ale to dosłownie przez chwilę. A potem zostałem nauczycielem.

 

-Co robi wicedyrektor szkoły i czy trudno być dyrektorem szkoły takiej jak nasza?

 

-O rany, no pewnie, że trudno. Bardzo trudno. Nie próbujcie! Od razu mówię. A tak serio, jest to praca, która ciągnie ze sobą ogromną ilość obowiązków i bardzo dużo odpowiedzialności. Kiedy pracowałem tylko i wyłącznie jako nauczyciel, to mogłem sobie pozwolić na to, żeby pracy nie zabierać, przynajmniej w takiej ilości, do domu. A w tej chwili praca jest w zasadzie cały czas ze mną. Czasami jest tak, że ktoś z nauczycieli lub pracowników szkoły zadzwoni o godzinie 22 i powie, że jest chory, a następnego dnia o 8 zaczyna zajęcia, no i coś trzeba z tym zrobić…

 

-Na Pana barkach spoczywa ogromna odpowiedzialność. Nie przytłacza to Pana czasami?

 

-Na szczęście nie tylko na moich. Tych barków jest więcej, więc pracą mogę się podzielić. Sam na pewno nie dałbym rady. Jest nas tutaj trójka: Pani dyrektor Stepnowska, Pani dyrektor Zadroga i ja. Dzięki temu możemy się tak podzielić pracą, żeby jakoś funkcjonować. Dla jednej osoby ilość obowiązków na tym stanowisku jest nie do udźwignięcia.

 

- Na czym Panu najbardziej zależy w życiu szkolnym? Jakie jest Pani największe marzenie, jako wicedyrektora szkoły?

 

-Wow, teraz to mnie zaskoczyłyście.

 

-Co by chciał może Pan najbardziej zmienić?

 

-Chciałbym, żeby szkoła była świetna, nowoczesna. Najbardziej chciałbym zmienić budynek naszej szkoły na nowy. To jest takie moje marzenie: chciałbym, aby ten nowy budynek miał ogromny holl, w którym można by było spokojnie spędzać czas, a na środku można by było ustawić piękne drzewo. Chciałbym, aby uczniowie mieli dużo przestrzeni, miejsca, żeby mogli sobie wybierać różne zajęcia i chodzili do różnych pracowni realizować swoje marzenia i siebie. No, ale to takie marzenia, które są mocno ograniczone realiami. Tak naprawdę to chciałbym, żeby wszyscy moi podopieczni sprawnie i skutecznie zrealizowali swoją edukację. Żebyście lubili szkołę, wspaniale się w niej czuli, skutecznie zdali egzaminy i byli przygotowani do rynku pracy i dorosłego życia. Dużo, co?

 

-No, to teraz pytanie wyrwane z kontekstu, ale jednak bardzo istotne. Może ma Pan jakieś motto życiowe lub zawodowe?

 

-Do przodu!!!

 

- Co sądzi Pan o poziomie nauki w naszej szkole?

 

-Hmm…Uważam, że jesteśmy dobrą szkołą. Szkołą przyjazną. Jeżeli chodzi o poziom nauki to oczywiście chciałbym mieć wszystkich uczniów z „czerwonymi paskami”. Tak nie jest. Myślę, że wy też sobie z tego zdajecie sprawę. Jest młodzież zdolna i jest jeszcze zdolniejsza…. Są też tacy ludzie, którzy przyszli do szkoły, a nie bardzo wiedzą, o co im w życiu chodzi. Są, bo po prostu się tu znaleźli, a jeszcze nie odkryli swojego powołania, swojej drogi życiowej. Uważam, że każdy uczeń może osiągnąć sukces na miarę swojej możliwości. A my jako szkoła jesteśmy po to, żeby uczniowie to mogli zrobić. Czy poziom jest wysoki, czy niski? Ja bym tego w ogóle nie rozpatrywał. Każdy z nas ma inny pakiet zdolności, bagaż życiowy, który przyniesie ze sobą, więc to tylko kwestia włożonej pracy, żeby osiągnąć sukces. Ale sukces na miarę możliwości.

 

- Czy nawet po tylu latach nauczania nadal czerpie Pan z niego radość? Jest ona mniejsza, większa w związku z upływem czasu?

 

-Czerpię. Stanowczo. Bardzo lubię swój zawód, spełniam się w nim, ale teraz mam na pracę z młodzieżą bardzo mało czasu. Muszę bardzo uważać, żeby dobiec do klasy na czas. Jak same widzicie w moim gabinecie drzwi się nie zamykają drzwi (Ha, ha, ha) . Ciągle mam gości, bez przerwy ktoś chce coś załatwiać. No, ale lubię moją pracę. Daje mi ogromną satysfakcję.

 

- Co Pan ceni w uczniach? Może ma Pan swoją ulubioną klasę lub ucznia?

 

-Nie. Nie mam ulubionego ucznia. Nie mam ulubionej klasy. Teraz oczywiście „moja” klasa się pogniewa… Wszystkie klasy są moimi ulubionymi. Przez tyle lat pracy, miałem może ze dwie nieprzyjemne rozmowy z uczniami. Pojedynczymi uczniami. Uważam, że każdy uczeń wymaga tego, żeby go docenić i szanować. Oczywiście tu musi być symetria.Staram się powtarzać na pierwszych zajęciach, gdy spotykam się z nową klasą, że będę traktować tą klasę dokładnie tak, jak ona będzie traktować mnie. Czyli jeśli będziemy się nawzajem szanować, to na pewno z każdej sytuacji, nawet spornej znajdziemy wyjście.

 

-A co Pan ceni u swoich kolegów, czyli nauczycieli? Co powinno być cechą każdego prawdziwego nauczyciela?

 

-Myślę, że tutaj przede wszystkim zaangażowanie w pracę. Prawdziwe zaangażowanie w pracę na rzecz młodzieży. Ta nasza praca jest specyficzna. Jej się nie da przeliczyć na pieniądze i czas. Ta praca pochłania w całości. Często jest tak, że problemy swoich uczniów przynosimy do domu. To zaangażowanie i ta pasja uczenia, rozwiązywania problemów, dawania przykładu, wzoru. To jest chyba największy plus u nauczycieli.

 

- Jaki zawód chciał Pan wykonywać, kiedy był w naszym wieku? Jaki był Pani ulubiony przedmiot w szkole?

 

-*śmiech* A możemy przejść dalej? No to takie kłopotliwe pytanie. Powiedzmy, że nie pamiętam! Ja bardzo lubiłem historię. To fakt. Ale lubiłem też biologię. Miałem świetną nauczycielkę biologii: Pani AlaSuwińska. Rewelacja! Do dziś potrafię pewne rzeczy dosyć skomplikowane z biologii odtworzyć z pamięci. Nie sprawia mi to kłopotu i nigdy nie sprawiało.

 

-A jeżeli miałby Pan jeszcze raz możliwość wyboru szkoły do nauki, to wybrałby Pan właśnie czwórkę?

 

Na pewno bym się tu świetnie odnalazł! Z zamiłowania jestem „humanistą”, ale bardzo lubię gotować. A cuda kulinarne, które uczniowie naszej szkoły wyczyniają w warsztatach naprawdę mi imponują!

 

-A na podstawie tego, że uczy Pan już długo w naszej szkole, może opowiedzieć nam jak z biegiem lat zmieniali się uczniowie?

 

-Mam takie dziwne wrażenie, że 10 lat temu uczniom, nie tylko myślę naszej szkoły, ale ogólnie młodzieży bardziej zależało na edukacji. Edukacja była mile widziana, pomagała w życiu. Może było to związane z sytuacją na rynku pracy, ogólnym stylem bycia. Chodziło o to, że edukacja była coś warta, bo pomagała w starcie w dorosłe życie. Teraz też tak jest, ale wasze możliwości są dużo większe. Chociażby prace dorywcze. 10-12 lat temu znalezienie dorywczej pracy, czy jakiejkolwiek było po prostu trudne. Dzisiaj myślę, że nie sprawia to kłopotu. Obserwuję moich własnych wychowanków, widzę, że większość z nich pracuje. Absolutnie nikt nie ukończył jeszcze szkoły, a już pracują i to dużo i ciężko. Mają jakieś określone cele, w związku z czym chęć do nauki siłą rzeczy troszeczkę spada. 10 lat temu ta chęć nauki, zdobywania wiedzy, umiejętności oraz ta dyscyplina wśród uczniów była większa. W tej chwili mam wrażenie, że młodym ludziom mniej zależy.  

 

-To teraz takie luźniejsze pytanie. Czy uważa pan, że Pana styl życia to zdrowy styl życia?

 

-Chciałbym tak uważać! Na pewno da się w nim coś poprawić. Bardzo chciałbym prowadzić zdrowy styl życia, taki higieniczny styl życia, no ale nie zawsze wystarcza mi do tego samozaparcie. Co macie na myśli mówiąc zdrowy styl życia?

 

Uprawia Pan jakieś sporty, jak wygląda dieta?

 

-Staram się. Dużo jeżdżę rowerem. Takie trasy np. po 30km. Myślę, że zapewnia mi to trochę ruchu. Mam też psa, który lubi spacery, a więc takie 5 kilometrowe spacery często sobie urządzamy… właściwie codziennie. No troszkę tego ruchu jest, ale i tak przez większość dnia siedzę przy komputerze za biurkiem.

 

-Czy lubi Pan zwierzęta? Posiada Pan tylko jednego psa? Ile ma lat? Jakiej jest rasy i jak się wabi?

 

-Tak. Mam jednego psa i w zupełności wystarcza. Uwierzcie mi, że mam co sprzątać. Ma 5 lat, rasa - owczarek niemiecki. Jest fajny, sympatyczny. Nie będę zdradzał jak się wabi, nie chciałbym, żeby ktoś wołał mojego psa po imieniu.

 

-Ma Pan słabość do jakiegoś konkretnego jedzenia?

 

-Tak. Stanowczo do czekolady!

 

-Jakie zna Pan języki obce?

 

-Znam, to za dużo powiedziane. Powiedzmy, że ogarniam podstawy angielskiego i rosyjskiego. Jak muszę, to się dogadam…

 

-Jaką porę roku lubi Pan najbardziej?

 

-Nie mam ulubionej. Kiedyś bardzo lubiłem zimę, ale od kilku lat nie przepadam, ponieważ nie ma śniegu. Natomiast jesień ma stanowczo swój urok. Teraz jest najpiękniejszy czas jesieni, kiedy drzewa robią się takie żółto-czerwone, jest słońce, a nie deszcz. Chociaż oglądałem dziś rano prognozę i zapowiadają na najbliższe dni straszną pogodę, więc trzeba korzystać z resztek słońca.

 

-Posiada Pan autorytet, idola? Kto nim jest i dlaczego?

 

-Na kim bym się chciał wzorować, tak? Nie mam jednej osoby upatrzonej. To jest tak, że poznałem w swoim życiu osobiście, albo za pośrednictwem mediów, czy słowa pisanego sporą ilość ludzi i z każdej osoby staram się wyciągnąć coś dobrego. Nie mam takiego jednego upatrzonego ideału, bo ludzi idealnych nie ma.

 

-Lubi Pan podróżować? Jakie miejsca Pan zwiedził?

 

-Dużo nie podróżowałem, ale lubię się przemieszczać. Lubię odpoczywać aktywnie, czyli nie lubię spędzać czasu w jednym miejscu, np. plażowanie mnie zupełnie nie interesuje. Zdarzyło mi się przebywać trochę czasu w Wielkiej Brytanii, w Walii, konkretnie w Cardiff. Spędziłem tam kilka tygodni. Bardzo sympatyczne miejsce, chociaż niezbyt czyste… Może trafiłem akurat na taką porę roku, ale pamiętam te szczury biegające po ulicach, co mnie naprawdę zaskoczyło. Byłem w Niemczech, też spędziłem tam kilka tygodni, ale to było bardzo dawno temu. Byłem w Związku Sowieckim. Nie wiem czy wiecie o czym mowa? Dzisiaj to Rosja, ale nie tylko, bo Związek Sowiecki to był taki zlepek państw pod komunistycznymi rządami. W skład tego Związku wchodziła chociażby Litwa, Łotwa, Estonia, Ukraina, Białoruś, czyli te państwa, które dzisiaj są niezależne, suwerenne. Związek Radziecki przestał istnieć na początku lat 90, a ja jestem tak stary, że byłem jeszcze w tym nieistniejącym już państwie. Czyli to było bardzo dawno temu! Zdarzyło mi się też zwiedzić Czechy, Słowację, Litwę i to tak właściwie na piechotę…

 

-A czy jak Pan był w naszym wieku to lubił chodzić na imprezy, dyskoteki?

 

-Absolutnie nie! Siedziałem w domu i pilnie się uczyłem... Mam nadzieję, że nutka ironii i sarkazmu w mojej wypowiedzi była odczuwalna. Raczej byłem takim normalnym nastolatkiem…

 

-Może na zakończenie naszego wywiadu opowie nam Pan jakąś ciekawą lub śmieszna historię związaną z Pana doświadczeniem zawodowym, szkolnym?

 

-Wow, teraz to mnie zaskoczyłyście. Teraz będzie tak, że nic mi nie przyjdzie do głowy. Chyba żadnej takiej głębokiej anegdoty jednak wam nie opowiem. Myślę, że nic z tego nie będzie się nadawało do publikacji. Niech to zostanie lepiej tajemnicą, do tych czasów nie wracajmy. Powiem tak. Miałem raczej wesołe życie szkolne. Myślę, że wielu rozrabiaków z tej szkoły mogłoby się ode mnie sporo nauczyć.

 

-Dziękujemy bardzo za udzielony wywiad, poświęcony nam czas i życzymy miłego dnia.

 

Dziękuję Wam za rozmowę

 

CZWÓRECZKI PRESS

Wiktoria Koziatek, Natalia Świątkowska, Kinga Sikor 

 

 

 

 

Władze Szkoły

Dyrektor: mgr Barbara Stepnowska
Zastępcy Dyrektora:
mgr Adam Zienkiewicz
mgr Elżbieta Niedźwiedzka

Kontakt

Zespół Szkół Zawodowych Nr 4 w Ostrołęce
ul. Traugutta 10
07-410 Ostrołęka

tel: 29 764 21 27
email:sekretariat@zsz4.ostroleka.edu.pl

Inspektor ochrony danych
Leszek Kleczkowski
email:iod@ostroleka.edu.pl